Korzystając z dnia wolnego walne kolejnego posta, a co!
Muszę się pozbyć słoików z lawenda, bo troszke mi jej w tym roku sie nazbierało, więc postanowiłam zrobić woreczki...
Szkoda, że nie mogę Wam przekazać ich zapachu, bo jest neisamowity. Na razie serducha wylądowały w szafie, ale na święta to białe zawiśnie na klamce. Te szydełkowe twory co to je przyszyłam do serduch to walały mi się w moim pudle z ufokami juz od zeszłego roku...tym większą mam satysfakcje, że je wykorzystałam w końcu
A tu prosze popatrzeć co się dzieje z moimi pieknymi szydełkowymi podkładkami. Co wieczór mam po dwie podkładki na pólkach po każdej stronie łóżka...i co rano znajduję je 4 w najprzeróżniejszych częściach sypialni...przeważnie gdzieś ukryte w kołdrze, albo co sie częściej zdarza pod sobą, pod głową, pod polikiem itp.. Domyślam się że to ten oto osobnik jest w to zamieszany :P
Piękne woreczki, najbardziej podoba mi się ten pierwszym przypomina mi piernikowe ciastko :)
OdpowiedzUsuńBardzo mi się podobają takie serducha :) są zrobione z filcu?
OdpowiedzUsuńŚliczna kicia ;-)
OdpowiedzUsuńmoje"osobniki"dwa przesadzaja kwiatek jeden namietnie;przestawilam owy w inne miejsce ale go odnalazly;wczoraj jednego ze szklanego swiecznika wyciagalam
OdpowiedzUsuńSerduch i zapachu lawendy zazdraszczam :) a zdjęcie psotnego osobnika przecudne!
OdpowiedzUsuń