środa, 12 czerwca 2013

Ufokowy Tatty Teddy

Misie Tatty Teddy darzę miłością wielką, ku memu jednak rozczarowaniu wyszywanie ich nie jest już takie proste. Przekonałam się o tym po raz pierwszy 7 lat temu, kiedy to zaczęłam wyszywać ten uroczy hafcik. Krzyżyki poszły mi sprawnie ale zacięłam się na konturach...tak oto hafcik ten przeleżał 7 lat w szufladzie w takim oto stanie :
 
Przedwczoraj jednak wyciągnęłam go i doszyłam brakujące motylki, wymęczyłam resztę konturów i posłupłałam supełki :)zajęło mi to 2 dni...czemu ja tego wcześniej nie zrobiłam? 
 
 





Teraz tylko wyprać kanwę i jakoś ten hafcik zagospodarować...pomysł już mam :)

8 komentarzy:

  1. On jest BOOOOOSKI:) A te konturki faktycznie mogą zniechęcić :)

    OdpowiedzUsuń
  2. śliczny jest :)
    a z backstitchami to tak jest zabrać się ciężko ale potem dosyć szybko idą :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Misio jest przepiękny! Warto było go dokończyć :)

    Obiektywnie przyznam, iż backstiche bardzo wzbogacają haft, ale robienie ich to już inna bajka.

    OdpowiedzUsuń
  4. Hafcik jest prześliczny!!! Fakt, swoje przeleżał w szufladzie... ale lepiej późno, niż wcale, prawda?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tego miśka ubóstwiam! A u Ciebie wygląda jak żywy! Piękny!:)

    OdpowiedzUsuń
  6. To prawda, misie TT są śliczne, ale ciężkie do haftowania ;) Wybrałaś śliczny wzór :)

    OdpowiedzUsuń