Wpadłam pokazać postępy w Króliczku Piotrusiu...jeszcze tylko 30 rządków do końca, ale muszę przyznać, że ostatnio troszkę się w nim opuściłam :)
aaa prawie zapomniałam, pod ostatnim postem z tym króliczkiem było zapytanko jaka to metoda...nie wiem jak po polsku się ona nazywa, ale tu w Anglii zwane jest LATCH HOOKING od tego narzędzia, którym się przeciąga nitki. Ten filmik pokazuje na czym ta metoda polega :) Ja swój dywanik upiłam w zestawie, tak więc wełna była już pocięta na odpowiednią długość i posegregowana...ale spokojnie można samemu wszystko przygotować i wykorzystać każdy wzór haftu krzyżykowego (piszę każdy ale chodzi o takie z nieskomplikowaną paletą kolorów).
Dziękuję bardzo za komentarze pozostawione pod czapeczką :)
Miłego czwartku życzę (u mnie pochmurny i deszczowy...idzie jesień) ;)
jaki puchaty króliczek:) świetny!
OdpowiedzUsuńA ja myślałam, że jestem jedną z niewielu osób, które posiadają magiczny przyrządzik do robienia supełków. Niewiedza ta wynika stąd, że ja takie cudo przywiozłam sobie z wojaży zagranicznych, jakieś dwadzieścia pięć lat temu :) Ma ono wymienne igły, różniące się rozmiarem. Pokusiłam się kiedyś zrobienia dywanika perskiego. Jak już skończyłam (a trwało to wieki), to nie miałam odwagi postawić na nim stopy, a na ścianę, tak jakoś mi nie pasował. Wynika z tego, że wykonałam dzieło sztuki mało użytkowe :)
OdpowiedzUsuńKróliczek cudny.
Jeśli będzie z niego poduszka ( czyli dzieło sztuki użytkowej), to trzeba go zabezpieczyć przed zaciąganiem. W przypadku przecinania supełków - takie zabezpieczenie jest konieczne, by nitki nie wypadały. To są co prawda moje doświadczenia sprzed ćwierć wieku, ale myślę, że nadal aktualne :)