Anielica przysiadła nieżmiało na huśtawce i ani myśli się z niej ruszać :D
Tone Finnanger i jej Tildy podziwiam już od kilku lat, mam większość jej książek (oprócz ostatnich chyba 3 w niebieskościach...musze je mieć :D) zawsze sobie obiecywałam, że coś sobie uszyję, ale generalnie przerastało mnie wykonanie takowej laleczki. Na szczęście Krzychu mnie zmolestował, żebym mu lalkę zrobiła, a jak? zagroził, że kupi w sklepie :P za tą kasę co by na nią wydał, to ja bym kupiła tyle książek że hej :P no więc wczoraj przysiadłam i zaczęłam szyć, z nastawieniem, że i tak nie wyjdzie i się pewnie po półgodzinie wkurzę i rzucę wszystko w kąt :P o dziwo szycie szło jak po maśle. W oryginale laleczka ta nazywa się Flowergarden Angel, ja niestety tak jej nazwać nie mogę, gdyż nie użyłam oryginalnych materiałów, więc śmiało moge powiedzieć iż jest to laleczka tildopodobna :P wzór wzięłam z książki Tilda's Summer Garden. Ku memu zdziwieniu te lalki są naprawdę ogromne, ta ma chyba ponad 50cm. I tu mam pytanko do dziewczyn szyjących Tildy, w jaki sposób zszywanie tułów z nogami? Ja włożyłam nogi w tułów i zszyłam na płasko, a może powinnam nogi obszyć w tułów tak jak ręcę? na okrągło? Jak się patrze na ręcę to są na fotach bardzo pomarszczone, co śmieszne na żywo tego nie widać hehe :P Dopiero po przyszyciu rąk zauważyłam też, że ręce krzywo przyszyłam, ehhh :P Nic to następna lalka będzie ładniejsza :P Choć w tej i tak się już zakochałam :D
A tu Tortilka zazdrosna o sesję laleczki, nakrzyczała na mnie i też zapozowała :P mała kokietka:P
A pamiętacie skrzaty Nimue? no więc mam ich już 10 i też zawisły w oranżerii, to pewnie dlatego Anielica tak chętnie tam przebywa:P
Od kilku tygodni pan i władca tego domu co na zakupy pojedzie to wraca z coraz to większymi chabaziami :P Połowa z nich mogłaby otruć moje kociaki ale co tam:P on chce mieć zielono, a już na punkcie kaktusów to oszalał :P
Te trujące postawiliśmy na stoliku, bzyki zainteresowane nimi wogóle nie są na szczęście. Zresztą jak poczytałam to nawet pokrzywa może być trująca.
Twoja Anielica powala z nóg, jest piękna a Krzyś pięknie zagospodarował oranżerie różnymi odmianami kaktusów i nie tylko
OdpowiedzUsuńPięknie! A skrzaciki niesamowite :D
OdpowiedzUsuńAnielica przepiękna, skrzaciki również.
OdpowiedzUsuńpiękny aniołek:)
OdpowiedzUsuńhafciki tez super - kiedy Ty to wszystko robisz?
Pozdrawiam
anielica wyszla bombowo...a towarzystwo widac bardzo jej odpowiada...
OdpowiedzUsuńbrawo, swietne początki w szyciu tildy :)
OdpowiedzUsuńja też czuję sie podobnie jesli chodzi o szycie lalek Tonne F. mam książki ale jeszcze się jakos nie odważam, nie wiem, chyba muszę dojrzeć a książki nabiorą w tym czasie mocy urzędowej :) zawsze mnie przerażało szycie tych konczyn do lalek - w mojej głowie coś nie do przeskoczenia, jak to zrobic zeby to było równo, gładko i bez zmarszczek?
Anielica przeurocza:)
OdpowiedzUsuńlaleczka wspaniała:)) i elfiki fajnie się wspinają...
OdpowiedzUsuńw oranżerii pięknie masz,ja niestety nie posiadam i bardzo żałuję:((
Po pierwsze to ja chcę taką oranżerię!!!
OdpowiedzUsuńCudowne miejsce a jeszcze te dodatki...fantastyczna całość.
Po drugie Twoja kicia wygląda jak moja Alma obłę miałam taką samą persiczkę.
Po trzecie zostaję na dłużej.
Pozdrawiam Lacrima
fajne te elfiki-przytulaski dla kociaka
OdpowiedzUsuńZdecydowanie tak jak szyjesz... Nogi w tułów i zszyć na płasko... ;)
OdpowiedzUsuńA Tilda bardzo elegancka. Brawo !
Kochana zapraszam serdecznie do zabawy, szczegóły na moim blogu ;o)
OdpowiedzUsuń