W końcu doszły do mnie sznureczki woskowane...i dziś z samego rana przysiadłam do tworzenia. Jak zwykle połowę koralików rozsypałam po podłodze...ku uciesze Bzyków, 10 razy zmieniałam opcję ustawienia, a bo to posrebrzana ozdobna nakładka nie chciała mi przez 1mm sznurek przejść, a bo te supełki to w złym miejscu, a bo nagle z długiego sznurka zrobił się krótki (głupi babsztyl nie wziął pod uwagę, że supełki też sznurka troszkę zabierają), a bo sznurek ciągle się rozwarstwiał i musiałam go przycinać...koniec końców wyszło zupełnie inaczej niż planowałam :P Korale zawiązywane, bo musiałam sznurek dodatkowy doczepiać :P ale rpzynajmniej popróbuję te metalowe zaczepki łączące sznurki, ciekawe czy wytrzymają :P
Jak widać na załączonym obrazku, pogoda u mnie pod psem...plota na mieście jest, że lipiec ma być ciepły :D oby do Lipca :D:D
Korale wspaniale się prezentują. U mnie właśnie zaczęło padać a zanosi się że pewnie tak cały dzień poleje.
OdpowiedzUsuńKorale -mimo przeciwności losu:)- wyszły super.
OdpowiedzUsuńpodglądam Twój blog już od jakiegoś czasu i się ujawniam :P bardzo ładne rzeczy robisz. korale mi się podobają:)
OdpowiedzUsuńbabcine kwadraty z notki poniżej również :) wszystko fajne.
pozdrawiam serdecznie:)
Madziu korale wyszły fantastycznie, muszę uzbroić się w cierpliwość i oby po malowaniu zapał do zrobienia kulek mnie nie opuścił :)
OdpowiedzUsuńMadzioszka ładne te korale co ty mi pisałaś że Ci się nie podobają?? :P Chociaż ja mam tak samo hehehe coś stworze i mi się nie podoba dopiero jak mnie pochwalisz to i mi się zaczyna podobać hehehe :D
OdpowiedzUsuń